środa, 5 czerwca 2013

Jürgenson i głosy duchów

Na pytanie dziennikarza, jak nawiązał swój pierwszy kontakt z „zaświatami”, Friedrich Jürgenson odpowiedział: „Doszło do tego w 1957 roku. Byłem wtedy początkującym śpiewakiem i w pewnym studio nagrywałem piosenkę ludową do filmu. Tamtego dnia pianista czekał już na miejscu. Poszliśmy zrobić próbne nagranie. Po pewnym czasie zatrzymaliśmy taśmę, żeby ją przesłuchać. Gdy uruchomiliśmy magnetofon, usłyszeliśmy, że muzyka chwilami jest głośniejsza, to znów dziwnie cicha. Zawołaliśmy technika, aby sprawdził, co się dzieje, ale nie znalazł żadnej usterki. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego dźwięk zostaje poddany modulacji.

Jakiś czas po tym zdarzeniu moja żona zdała sobie sprawę, że z płyty, która jest właśnie odtwarzana na naszym adapterze, płynie coś dziwnego – piosenka w języku angielskim, która nie miała prawa się tam znaleźć" - mówił  Jürgenson. Uznaliśmy, że to zakłócenia, ale od tego momentu stałem się dziwnie niespokojny. Potem sam byłem świadkiem, jak dźwięk z płyty bez wyraźnego powodu cichnie, a następnie odzywa się jakiś mężczyzna. Męski głos oświadczył mi, że powinienem przenieść się do Mölnbo, ponieważ tam otrzymam lepsze wykształcenie muzyczne…"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz